Panna Cotta

Pamiętasz tę zimną kremową leguminę ociekającą gorącym owocowym sosem, o której wspominałam 
w jednym z poprzednich postów? To właśnie PANNA COTTA. Mój ukochany włoski deser! 
Panna Cotta nie znaczy nic innego jak po prostu gotowana śmietanka.

Wiesz dlaczego mam do niej taką słabość? Wyobraź sobie mroźny zimowy wieczór, stoisz na śniegu, marzniesz i marzysz o czymś co Cię rozgrzeje. 
Dla mnie ten deser jest jak gorący buziak w lodowaty nosek:-) już się rozpływam... A Ty? Do dzieła!


Potrzebujemy:
400 ml śmietanki kremówki
1 laska wanilii
2 łyżeczki żelatyny
cukier do smaku

Żelatynę najlepiej jest zalać 2 łyżkami zimnej wody, żeby napęczniała. Śmietankę wraz z wanilią i cukrem podgrzewać w rondelku aż cukier się rozpuści. Po doprowadzeniu do zagotowania zestawić i dodać żelatynę. Porządnie wymieszać. Rozlać do małych kubeczków, kokilek, co tam mamy. Po ostygnięciu wstawić do lodówki, żeby zgęstniały, najlepiej na kilka godzin.Przy wyciąganiu deseru z naczyń można pomóc sobie wstawiając je na sekundę do gorącej wody.


Nasz deser można wzbogacić owocowym sosem, ja zazwyczaj robię malinowy. Jeśli nie mamy świeżych, możemy użyć mrożone. Czasami używam po prostu Rote Grütze. Wrzucamy owoce do rondelka z cukrem i cytryną, możemy je podlać czerwonym winem, odrobiną octu balsamicznego, wedle uznania.

Ważne jest, żeby sos podawać na ciepło! zdobimy listkiem mięty albo melisy.

Teraz możemy się rozkoszować. Mam nadzieję, że się skusisz...



Komentarze

Popularne posty